Tak sobie myślę...
Chciałabym
podzielić się z Wami emocjami, które są we mnie już od pięciu
lat. Wywołała je książka – to dowód na to jak bardzo słowo
może!
Słowa,
które wspominam zebrane są w książce Jerzego Stuhra „Tak sobie
myślę...” * Przeczytałam je jednym (kilkudniowym) tchem.
Smakowałam, delektowałam się, cieszyłam każdą kolejną stroną.
Muszę
tu nadmienić, że aktorstwo to moje młodzieńcze, niezrealizowane
marzenie. Moja miłość wieku dojrzewania. Pierwsza miłość, za
którą tęskniłam długie lata do tego stopnia, że nie byłam w
stanie oglądać wywiadów z aktorami, bo zwyczajnie płakałam
rzewnie w poczuciu wielkiej straty. Kolejne wybory życiowe oddalały
mnie od mej pierwszej miłości a „szczęśliwy” okres
idiotycznych i tandetnych telewizyjnych sitcomów sprawił, że
zbladła i pogodziłam się z jej niespełnieniem. Do dziś jednak
lubię dywagować o sztuce, słuchać mądrych ludzi, artystów,
którzy potrafią przekazać innym istotę sprawy bez autokreacji.
I
tu pojawiła się wspomniana książka i jej autor: Profesor,
Pasjonat Zawodu, Pedagog – Jerzy Stuhr.
"
... aktorstwo to nic innego jak umiejętność zapamiętywania w
sobie pewnych stanów nerwowych i odtwarzania ich na zawołanie."
*
Już
po przeczytaniu pierwszych stron poczułam się jak w domu, jak w
rozmowie z kimś (doprecyzować jeszcze wówczas tego nie umiałam)
...mądrym – na pewno!
Wypełniło
mnie uczucie błogości podczas tej cudownej konwersacji.
Kolejne
dwie strony i wiedziałam już, że ten mądry Człowiek, który do
mnie przemawia jest też wrażliwy i inteligentny:
"Przeczytałem
wczoraj u Manna: >>czym jest sztuka? Twórczą tęsknotą?<<.
Podoba mi się. Jakkolwiek by tę tęsknotę rozumieć, zarówno od
strony artysty, jak i odbiorcy. No bo tak: od strony artysty tę
tęsknotę można przełożyć na ciągłe niespełnienie. Ja
tęsknię, żeby znów na chwilę być twórczym. Bo twórcą się
bywa, a nie jest. Tęsknię za tym "chorobowym" stanem,
który zaprząta wszystkie moje myśli, izoluje mnie od świata,
nawet od najbliższych. (...) Twórcza tęsknota dla artysty to
również tęsknota za stanem bycia lepszym. Stan uniesienia się
ponad małostkowości mego przyziemnego życia. I tutaj łączymy się
z widzem, czytelnikiem, słuchaczem. Oni poprzez sztukę też tęsknią
za światem piękniejszym, w ich życiu niedościgłym. Oczywiście
ci, którzy mają tej tęsknoty potrzebę" *
Nie
tylko czytałam tę książkę – ona ze mną rozmawiała...
Pomogła
mi rozwikłać osobisty dylemat spowodowany trudnością odróżnienia
czym jest sztuka a czym szmira. Cieniutka, ulotna linia dzieląca te
skrajności powstała w mej głowie przez zalew bombardujących nas
przekazów, które dla wzmocnienia efektu (często tylko
komercyjnego) brukają ludzkie wartości takie jak: wiara, estetyka,
moralność. W książce pojawia się stwierdzenie, które podział
między powyższymi oddziela grubą krechą i staje się dla mnie
złotą myślą:
"...w
sztuce najpiękniejsze jest wykreowane, a nie wybebeszone." *
I
nie chodzi tu wcale o trzymanie się ram teatru w ujęciu
konwencjonalnym bowiem powszechnie wiadomo, że sztuka alternatywna,
awangardowa również bliska jest Mistrzowi (czyt. Jerzy Stuhr).
Jego
wieloletnia praca i doświadczenie aktorskie oraz doskonalenie
warsztatu wiodą do stwierdzenia:
"to
właśnie mój ideał sztuki - nierzeczywiste uczynić wiarygodnym"
*
„Tak
sobie myślę...” * to jednak nie podręcznik o aktorstwie. To
życzliwa tyrada, pełna rozważań na temat życia człowieka, który
mam wrażenie dobrze to życie poznał, ukochał i ma doń wielki
szacunek. I to uprawnia go do zdefiniowania życia w sposób
niezupełnie może zgodny z powszechnie obowiązującymi trendami ale
prawdziwy i trafny:
"Bo
życie to jest takie pole minowe. Przeszedłeś kawałek? To
podziękuj. I zrób następny krok. Jeden. Nie puszczaj się biegiem
- jeden krok." *
Polecam
wszystkim to fascynujące spotkanie z
książką, jej Autorem i samym sobą.
*
Stuhr Jerzy, Tak sobie myślę... Dziennik czasu choroby,
Wydawnictwo Literackie Sp. z o.o., Kraków 2012
Komentarze
Prześlij komentarz