Tak sobie myślę...

Chciałabym podzielić się z Wami emocjami, które są we mnie już od pięciu lat. Wywołała je książka – to dowód na to jak bardzo słowo może!

Słowa, które wspominam zebrane są w książce Jerzego Stuhra „Tak sobie myślę...” * Przeczytałam je jednym (kilkudniowym) tchem. Smakowałam, delektowałam się, cieszyłam każdą kolejną stroną.


Muszę tu nadmienić, że aktorstwo to moje młodzieńcze, niezrealizowane marzenie. Moja miłość wieku dojrzewania. Pierwsza miłość, za którą tęskniłam długie lata do tego stopnia, że nie byłam w stanie oglądać wywiadów z aktorami, bo zwyczajnie płakałam rzewnie w poczuciu wielkiej straty. Kolejne wybory życiowe oddalały mnie od mej pierwszej miłości a „szczęśliwy” okres idiotycznych i tandetnych telewizyjnych sitcomów sprawił, że zbladła i pogodziłam się z jej niespełnieniem. Do dziś jednak lubię dywagować o sztuce, słuchać mądrych ludzi, artystów, którzy potrafią przekazać innym istotę sprawy bez autokreacji.

I tu pojawiła się wspomniana książka i jej autor: Profesor, Pasjonat Zawodu, Pedagog – Jerzy Stuhr.
" ... aktorstwo to nic innego jak umiejętność zapamiętywania w sobie pewnych stanów nerwowych i odtwarzania ich na zawołanie." *
Już po przeczytaniu pierwszych stron poczułam się jak w domu, jak w rozmowie z kimś (doprecyzować jeszcze wówczas tego nie umiałam) ...mądrym – na pewno!
Wypełniło mnie uczucie błogości podczas tej cudownej konwersacji.
Kolejne dwie strony i wiedziałam już, że ten mądry Człowiek, który do mnie przemawia jest też wrażliwy i inteligentny:
"Przeczytałem wczoraj u Manna: >>czym jest sztuka? Twórczą tęsknotą?<<. Podoba mi się. Jakkolwiek by tę tęsknotę rozumieć, zarówno od strony artysty, jak i odbiorcy. No bo tak: od strony artysty tę tęsknotę można przełożyć na ciągłe niespełnienie. Ja tęsknię, żeby znów na chwilę być twórczym. Bo twórcą się bywa, a nie jest. Tęsknię za tym "chorobowym" stanem, który zaprząta wszystkie moje myśli, izoluje mnie od świata, nawet od najbliższych. (...) Twórcza tęsknota dla artysty to również tęsknota za stanem bycia lepszym. Stan uniesienia się ponad małostkowości mego przyziemnego życia. I tutaj łączymy się z widzem, czytelnikiem, słuchaczem. Oni poprzez sztukę też tęsknią za światem piękniejszym, w ich życiu niedościgłym. Oczywiście ci, którzy mają tej tęsknoty potrzebę" *
Nie tylko czytałam tę książkę – ona ze mną rozmawiała...
Pomogła mi rozwikłać osobisty dylemat spowodowany trudnością odróżnienia czym jest sztuka a czym szmira. Cieniutka, ulotna linia dzieląca te skrajności powstała w mej głowie przez zalew bombardujących nas przekazów, które dla wzmocnienia efektu (często tylko komercyjnego) brukają ludzkie wartości takie jak: wiara, estetyka, moralność. W książce pojawia się stwierdzenie, które podział między powyższymi oddziela grubą krechą i staje się dla mnie złotą myślą:
"...w sztuce najpiękniejsze jest wykreowane, a nie wybebeszone." *
I nie chodzi tu wcale o trzymanie się ram teatru w ujęciu konwencjonalnym bowiem powszechnie wiadomo, że sztuka alternatywna, awangardowa również bliska jest Mistrzowi (czyt. Jerzy Stuhr).
Jego wieloletnia praca i doświadczenie aktorskie oraz doskonalenie warsztatu wiodą do stwierdzenia:
"to właśnie mój ideał sztuki - nierzeczywiste uczynić wiarygodnym" *

Tak sobie myślę...” * to jednak nie podręcznik o aktorstwie. To życzliwa tyrada, pełna rozważań na temat życia człowieka, który mam wrażenie dobrze to życie poznał, ukochał i ma doń wielki szacunek. I to uprawnia go do zdefiniowania życia w sposób niezupełnie może zgodny z powszechnie obowiązującymi trendami ale prawdziwy i trafny:
"Bo życie to jest takie pole minowe. Przeszedłeś kawałek? To podziękuj. I zrób następny krok. Jeden. Nie puszczaj się biegiem - jeden krok." *

Polecam wszystkim to fascynujące spotkanie z książką, jej Autorem i samym sobą.

    * Stuhr Jerzy, Tak sobie myślę... Dziennik czasu choroby, Wydawnictwo Literackie Sp. z o.o., Kraków 2012





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zaszyfrowana przesyłka

Wodne dzieci

Poranna herbata