Posty

Aniela pod taflą wody

                Aniela szła przez rozgrzane słońcem miasteczko. Mieszkała tu już kilka miesięcy i choć znalazła na tej wyspie przyjaźń i miłość, choć jej życie zmieniło się radykalnie, ciągle lubiła te momenty, kiedy mogła pobyć sama. To, czego doświadczała pływając w oceanie nie dało się przecież z niczym porównać. Nie mogła nikomu zdradzić swojej tajemnicy. Kto uwierzyłby jej w opowieść o podwodnym, bogatym świecie, o uzdrawiającej roli żyjących w przestrzeniach wodnych istot. O tym, że została wybrana przez Neptuna.  To jej przypadł w udziale zaszczyt oglądania baśniowych stworów, przebywania z nimi w miejscach niedostępnych dla człowieka ani jego wynalazków. To ona bywała jednym z nich, bywała syreną…                 Wszystko zaczęło się podczas pierwszej kąpieli,   zaraz na początku pobytu na Maderze. Kalecząc nogi, weszła po kamienistym dnie do wody i już, gdy zaczęła płynąć poczuła, że otaczająca ją woda niesie ze sobą jakąś tajemnicę. Odczuwała jej puls, jakby ta masa g

Żółta sukienka

Był piąty maja, piętnaście minut po piątej po południu, gdy weszła do łazienki wziąć kąpiel. -To taki dzień na piątkę - zanuciła pod nosem i roześmiała się. Zrobiła kilka obrotów, puściła wodę do wanny i zawirowała ponownie. Odkąd przybiegła do domu nie mogła się uspokoić. Tak jak na ulicy, gdy jej zgrabne, opalone nogi wprost frunęły nad chodnikiem. Prawie biegła do domu uśmiechnięta szeroko i myślała, że dzisiaj wszystko się zmieni. Właściwie już się zmieniło! Pokrowiec przewieszony przez prawe ramię skrywał tę jedyną sukienkę. Gdy o niej pomyślała wybiegła z łazienki by dotknąć gładkiego materiału i upewnić się, że to nie był sen. Podskoczyła i klasnęła w dłonie. Złapała ciuszek w objęcia i zatańczyła z nim po pokoju. Od dłuższego już czasu marzyła o intensywnie żółtej sukience. Szukała wszędzie. Znała wszystkie modele z internetu ale nie o takie fasony jej chodziło. Pod powiekami widziała tę jedyną, najpiękniejszą. Dla niej. Powinna być utkana z mgły i wiro

Przyjaźń

Przyjaźń Odda ci swoje kanapki z pomidorem i bardzo drobno krojonym szczypiorkiem. Poczęstuje rozmiękłą w lodówce landrynką, która się tam skryła przed atakiem mrówek faraonek. Przyjaźń Będzie ci towarzyszyć przy wieczornych z psem spacerach. Wysłucha twych zwierzeń i pośmieje się z twoich żartów. Przyjaźń Będzie lizać wraz z tobą ze źle ulokowanej miłości popękane serce, choćby godzinami siedząc na zimnych stopniach klatki schodowej. Pomoże, podpowie, zatańczy, zaśpiewa wraz z tobą. Przyjaźń Podróżować z tobą będzie i spędzać wakacyjny czas wraz z jego wszystkimi błogosławieństwami. Od głupiej pokusy do złego pchającej obroni. Przyjaźń Pokaże ci Boga innego niż Koścół. Uwrażliwi, zmotywuje, uśmieje, zaszlocha... Przyjaźń Odkryje przed tobą nieznane przestrzenie. Sprawi, że polubisz coś, co przed nią nawet nie zaprzątało twej głowy. Nauczy cię uczyć się. Da siłę by góry przenosić, zainspiruje, umocni, określi. Przyjaźń Będzie tęsknić i pamiętać! Przyjaźń

Woda

Obraz
zdj. archiwum własne Rano Rano woda była bezplusknie spokojna, przejrzyście błękitna, cudownie niebieska… Ciepła, delikatnie słońcem muskająca. Ludzie wpływali weń z nabożeństwem... I moje dłonie rozcinały ją miękko, odgarniały pieszczotliwie. Głaskały jej obłe cząsteczki. Celebrowały z nią dotyk niebieski. Tafla wody była tak gładka, że najmniejszy choćby ruch niespiesznie przepływających łodzi, zostawiał na jej powierzchni srebrzyste bąbelki. - Więc pływamy w butelce szampana? – moja opalona buzia uśmiechnęła się do tej myśli promiennie. Wówczas to poczułam! Relaks, totalne mięśni rozluźnienie – szczególnie tych w karku. Błogość, radość bycia tu i teraz (choć szczerze nie lubię tego nadużywanego zwrotu!). Czułam się lekko, bezpodmiotowo, częścią jedynie będąc całości – mam nadzieję – mądrzejszej od ludzkości. I pożałowałam, że ten stan dziś dopiero mi się przydarzył i może jutro… a potem wrócę do domu gdzie lato miewa naście stopni a rzeka nie taka błękitna… Pop

Zaszyfrowana przesyłka

Budzik wyrwał ją z odmętów snu. Otworzyła oczy. Na oślep machnęła ręką zrzucając urządzenie z szafki nocnej. Na szczęście przy okazji pozbawiła je możliwości wydawania irytującego dźwięku. Przypłynęła do niej myśl, że musi się pospieszyć, bo czeka ją dzisiaj podróż do Maroka. Co prawda wylot po południu ale kilka spraw musiała jeszcze ogarnąć. Potem czeka ją długi lot z przesiadką we Frankfurcie. Przede wszystkim postanowiła wziąć prysznic. W drodze do łazienki zdjęła z siebie koszulę. Puściła wodę, skorzystała z toalety i weszła pod ciepły deszcz. I… Wrzasnęła! Coś oparzyło jej lewą pierś. Spojrzała w dół i zobaczyła dziwne, kanciaste znamię – jakieś 4 na 3 cm. Zamknęła dopływ wody, chwyciła ręcznik i przycisnęła do bolącego miejsca. Przyskoczyła do lustra. Przyjrzała się bliżej. Co to może być?! Prostokąt skóry był napuchnięty, sino-czerwony, bolesny i wypełniały go jakieś czarne kropki. Co jest? Wysypka? Czerniak gigant? Zmrużyła oczy i starała się rozszyfrować zagadkę.

Stoi i ma to wspomnienie

Stoi. Nie. Idzie, podąża, zmierza… Jest piękny, letni dzień. Przed nią biegnie dziecko. Spod spodenek sięgających kolan wystają tłuściutkie łydki. Dziecko szybciutko przebiera nóżkami. Na smyczy prowadzi psa lub pies ją prowadzi. Biegnie, ciągnie, podskakuje radośnie próbując dorównać tempa dziecku. Ona stara się nadążyć. Idą, biegną po chodniku wzdłuż torów kolejowych z Pogorzelicy do Niechorza. Taką dziś wymyślili wycieczkę. Ktoś polecił im tą drogę. Miała szybciej przywieźć ich do celu niż spacer plażą. Chcą zobaczyć muzeum miniatur latarni morskich, może samą latarnię, przejść się. Jej wzrok utkwiony jest w nóżkach dziecka choć jednocześnie przeczesuje okolicę w trosce o bezpieczną drogę. Uśmiecha się do siebie. To taki przeprzyjemny moment. Chciałaby go z kimś podzielić ale nie może. Dlaczego musiała zostać z tym sama? To pytanie wybrzmiewa w jej głowie lecz oto zmienia całą aurę dnia. Dziecko przystaje. Odwraca się niepewne w stronę mamy. Pies jeży sierść, zaczyn

Pożegnanie grupy Creative Writing Lovers

Właśnie dowiedziałam się, że na fb zamknięto grupę CWL, w której czułam się jak w domu. Jak w domu - znaczy swojsko. Czasami ja byłam nie fair /bo nie przystępowałam do wyzwań, nie na czas itp./ Czasami czułam się nie fair potraktowana. Jak wówczas gdy zabroniono mi już zgłaszać się na spotkanie otwarte /2 tygodnie przed terminem/. Zupełnie nie wiem czemu... Potem do grupy wdarł się zły elf. Mieliśmy wspólnie zrealizować pewien projekt. Zgłosili się chętni, mieliśmy się spotkać i omówić szczegóły w życzliwej, twórczej atmosferze - wspólnie. Mieliśmy pobyć razem i coś razem stworzyć. Spotkanie zostało odwołane przez Pomysłodawcę. Mimo wielu próśb i nacisków nie miało już dojść do skutku. Mimo to wspólny projekt omawiany z każdym z osobna telefonicznie bądź mailem, miał się ziścić. Lecz część z nas zbuntowała się na "zmienianie reguł gry w jej trakcie". Ci zdeklarowani stracili ochotę uczestniczenia w projekcie. Z komentarzy na grupie - ostrych, żartobliwych, zaczepnych,