Stokrotki...
czytam sobie Wiśniewskiego – uwielbiam te obszary, które we mnie porusza. Te znaki zapytania, które stawia i które są również mymi. No i niestety myślę przy tym o tym co się nigdy nie ziściło a tak piękne było w moich marzeniach... Czuję smutek i żal. Wiem jakich myśli powinnam się trzymać a jednak ten żal ciągle powraca. ...i tęsknota. I nie wiem o co tu chodzi tak do końca. Czy tęsknię za nim czy za tym co mogło być. Czy to dla mnie ważne dlatego, że straciłam jedną z tych wyjątkowych szans na coś pięknego, czy też tylko żal mi tego dlatego że jest utracone – poza zasięgiem. Tak czy owak nic nie mogę z tym zrobić. Już nic... przydałby się klin... Dzisiaj widziałam jego ramiona... Jego widziałam oczywiście w całości. On już nie patrzy, już dawno nie widzi..., nigdy nie będzie między nami normalnie. Możemy tak udawać, ubrać nasz kontakt w plastik ale nie będzie tam prawdy. Albo też prawda będzie wisieć pomiędzy nami zawsze niedopowiedziana.. Każde z nas będzie swoją prawdą